wtorek, 14 stycznia 2020

A może czas na zmiany?

Życie bywa zaskakujące i potrafi przyprzeć do muru. Komplikacje w domu, w związku albo w pracy bywają powodem, że zatrzymujemy się, żeby powiedzieć w duchu lub na głos:
HALO, CO JA TUTAJ ROBIĘ ?

Jedni w sobie szybko duszą ten głos, ale cześć z nas ma odwagę powiedzieć sobie:
STOP-CZAS NA ZMIANY!

Kiedy przelewa się czara goryczy i rozczarowań łatwiej o odwagę i aby podjąć ryzyko dokonania diametralnych życiowych zmian. Nie zawsze oznacza to zaczynanie wszystko od nowa. Częściej zdarza się, że chodzi o pojechanie innym pociągiem.

Kusi świat i możliwości, nawet wówczas gdy nie zapominamy o znanym powiedzeniu "wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma".

W tym kontekście dość powszechne jest zastanawianie się, czy rzucić wszystko i pojechać w Bieszczady, albo czy polecieć na Barbados.
Pocieszające jest to, że tego rodzaju myśli i czyny przychodzą do głowy ludziom na całym świecie, a co ciekawe częściej jednak tym, którzy mają środki na pokrycie kosztów zmiany.

Może właśnie z tego powodu coraz częściej słyszymy, że ktoś z naszych znajomych rzucił pracę w korporacji, żeby otworzyć własną piekarnię albo bar na Zanzibarze.

Jakie uczucia towarzyszą nam, gdy nasz mózg przetwarza taką informację?
Zazdrość? Podziw? Wiara w sukces, czy życzenie porażki ?
Czy próbujemy wyobrazić sobie siebie w sytuacji tej osoby? Czy wówczas bardziej boimy się problemów, które maja prawo wyrastać na nowej drodze, niż zachwycamy się urokiem nowej sytuacji lub poczuciem wolności?
A może efektem w takich sytuacjach jest inspiracja do działania i rosnące skrzydła?

Jeśli macie własne doświadczenie lub refleksje zapraszam do podzielenia się nimi.

plaża na Barbados